Sejmowa debata (tzw. pierwsze czytanie) na temat rządowego projektu ustawy o pomocy w wychowaniu dzieci - czyli tzw. programu „Rodzina 500 plus”, sztandarowego w zapowiedziach PiS - nie wniosła wiele nowego. Było widać dużą determinację rządzących do przyjęcia programu - zakładającego wsparcie 500 zł drugiego i kolejnych dzieci w rodzinie, a w mniej zamożnych rodzinach również pierwszego, co miałoby zwiększyć dzietność Polaków i zatrzymać postępującą katastrofę demograficzną.
Ale debata pokazała też nie mniejszą determinację opozycji, w szczególności Platformy Obywatelskiej, do tego, żeby program nie wszedł w życie, a skoro na to nie ma szans - zohydzenia go, a co najmniej osłabienia wydźwięku jego wprowadzenia. Determinacja obu stron będzie skutkować tym, że program i tak wejdzie w życie, tyle, że w gorszej atmosferze, dezawuowany i opluwany przez jeszcze do niedawna rządzących. Tych samych - dodajmy - którzy nie mieli żadnych pomysłów na wzrost dzietności i zatrzymanie katastrofy demograficznej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gdyby słuchać w czasie debaty tylko wystąpień polityków PO i ich aliantów, można byłoby odnieść wrażenie, że dyskusja dotyczy zupełnie czego innego. Konkretnie programu „1000…- ” a co najmniej „500 minus”, przewidującego nie tyle wsparcie dzieci i rodzin konkretnymi pieniędzmi - ile ich obrabowania, zabrania im pieniędzy, pozbawienia wsparcia. Demagogią, którą wylali, można byłoby obdzielić wiele innych debat.
Już dawno sejmowe ściany, mikrofony, krzesła i dywany nie słyszały tylu obelg i inwektyw. Co ciekawe, jeden z głównych ostatnio zagończyków PO starał się obrazić rządzących nie z głowy lecz z kartki. Wielu pewnie coś takiego - obelgi czytane z kartki - widziało po raz pierwszy. A na pewno po raz pierwszy widzieli to uczniowie z Tomaszowa Mazowieckiego, którzy przysłuchiwali się debacie. Kto posłowi je napisał, pewnie się nie dowiemy. Wiedzmy na pewno, że determinacja opozycji w opluwaniu programu i jej autorów - pokazuje, jak bardzo się boją, że przyniesie sukces.