Reklama

Kościół

Między heroizmem a małością

Adobe.Stock.pl

Pandemia COVID-19 ujawniła, w jak ekstremalnych warunkach działa nasza służba zdrowia i jacy ludzie w niej pracują, a także jacy my jesteśmy, gdy czujemy się zagrożeni.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już od kilku tygodni rośnie liczba chorych na COVID-19. Normą stały się dni, gdy koronawirus rozpoznawany jest w Polsce u kilku tysięcy nowych osób. Eksperci podają, że to druga fala pandemii. Jednocześnie wraz z przedstawicielami rządu uspokajają, że raczej nie zagraża nam scenariusz, który podczas pierwszej fali COVID-19 obserwowaliśmy we Włoszech czy Hiszpanii. Ochronić ma nas przede wszystkim osobista odpowiedzialność, zawierająca się w trzech słowach: dystans, dezynfekcja, maseczki. Na obiektywnie trudniejszą sytuację niż pół roku temu przygotowano także nową strategię walki z pandemią. Zakłada ona m.in. przeprowadzanie większej liczby testów i nową strukturę szpitali, w których jest więcej respiratorów i łóżek dla chorych na COVID-19 – powiedziała Niedzieli Małgorzata, pielęgniarka z 15-letnim stażem.

Pomoc, brawa i ...

Małgorzata pracuje w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. Placówka ta po wybuchu pandemii została zamieniona w tzw. szpital jednoimienny. – Wtedy dominowały strach i panika. Poinformowano nas, że następnego dnia rano przywiozą pierwszych chorych, a śluzy zaczęto budować dopiero dzień wcześniej, po południu. W ostatnich chwilach wyznaczano korytarze „czyste” i „brudne” (tylko dla transportu pacjentów zarażonych – przyp. A.T.). Wtedy nie miałyśmy też wystarczającej ilości środków ochrony osobistej – zauważyła Małgorzata.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Zawsze chciałam być pielęgniarką i realizuję się w tej pracy, ale w marcu myślałam, czy nie złożyć wypowiedzenia – wyznała Agata, także pielęgniarka ze szpitala MSWiA.

– Chyba każda z nas tak myślała. Ja zastanawiałam się z mężem, czy nie wziąć zwolnienia na dziecko, ale doszliśmy do wniosku, że nie. Przecież po czymś takim nie mogłabym spojrzeć innym pracownikom szpitala w twarz – dodała Małgorzata.

Na początku pandemii podobne dylematy przeżywało wielu pracowników ochrony zdrowia zatrudnionych w szpitalach jednoimiennych, na SOR-ach czy w karetkach pogotowia wożących zakażonych koronawirusem. To oni stanęli na wysokości zadania i zgodnie z etosem zawodu nieśli pomoc potrzebującym. W niektórych przypadkach zapłacili za to najwyższą cenę. Siedemdziesięcioletni lekarz ze szpitala MSWiA zmarł na skutek zarażenia się koronawirusem.

Reklama

Z ostatnich danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że od początku trwania pandemii do połowy września zakażenie koronawirusem stwierdzono u 986 lekarzy, prawie 2,4 tys. pielęgniarek i ponad 200 położnych, co oznacza, że co 20. osoba zakażona w Polsce była pracownikiem służby zdrowia. Jeszcze więcej osób musiało pójść na kwarantannę – prawie 9 tys. lekarzy, 18,5 tys. pielęgniarek oraz 1,6 tys. położnych. Na COVID-19 zmarło 7 lekarzy i 6 pielęgniarek.

Dla osób walczących z koronawirusem na pierwszej linii restauratorzy przygotowywali darmowe posiłki, hurtownicy oddawali produkty ze swoich magazynów, a siostry zakonne z wielu zgromadzeń szyły maseczki, które zanosiły do szpitali. W marcu i kwietniu w całym kraju organizowano dla nich akcje #BrawaDlaWas czy #BrawaBohaterom.

„Wszystkim, którzy ratują życie i zdrowie, szczególnie w tym trudnym czasie, DZIĘKUJĘ! Jesteście naszymi Bohaterami” – napisał prezydent Andrzej Duda.

...hejt

Obok postawy wdzięczności rozwinął się także ostracyzm wobec pracowników ochrony zdrowia. – Gdy sąsiad dowiedział się, że pracuję w szpitalu MSWiA, przestał rozmawiać nawet z moim mężem – powiedziała Małgorzata. W Płocku samozwańczy komitet lokatorski napisał list do pielęgniarki, w którym „poprosił” ją o opuszczenie mieszkania, ale łaskawie nie na zawsze. „(...) w momencie ustania zagrożenia pozwolimy pani wrócić i wieść normalne życie sąsiedzkie”. Kartka z równie „miłą prośbą” zawisła na jednej z poznańskich piekarni. „Personel medyczny i osoby zainfekowane prosimy o powstrzymanie się od zakupów” – napisali jej autorzy. W Warszawie w jednym z przedszkoli rodzice nie chcieli, aby chodziły do niego dzieci lekarzy. W Skarżysku-Kamiennej o „rozlewanie zarazy” w mieście oskarżono pielęgniarkę, która zaraziła się w szpitalu. Kobieta była załamana, ale przeżyła. Inaczej niż profesor ginekologii z Kielc, który popełnił samobójstwo po tym, jak został kłamliwie oskarżony o zarażanie pacjentek.

Reklama

Skali hejtu, jaki wylał się na pracowników ochrony zdrowia w mediach społecznościowych, nie sposób ocenić. Zareagowały na to Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych oraz Okręgowe Izby Lekarskie, powołując m.in. infolinie i maile interwencyjne „Stop hejtowi”.

– To było jak dwa światy. Z jednej strony bezinteresowna pomoc, a z drugiej – przebijanie opon w samochodach czy naklejanie obraźliwych naklejek – podsumował w rozmowie z Niedzielą dr Rafał Hołubicki z Naczelnej Izby Lekarskiej.

Odwołane badania i operacje

W pierwszym okresie po wybuchu pandemii wykonywano jedynie operacje pilne i konieczne dla ratowania życia. W bardzo trudnej sytuacji znalazły się osoby oczekujące na transplantacje, których operacje zaczęły być odkładane w obawie przez zarażeniem koronawirusem. W kwietniu wykonano zaledwie 54 transplantacje – to ponad dwa razy mniej niż rok wcześniej.

W podobnej sytuacji znaleźli się chorzy na raka. W maju Fundacja Onkologiczna Alivia skontaktowała się z 640 placówkami wykonującymi kluczową dla chorych na nowotwory diagnostykę obrazową (tomografię, rezonans magnetyczny i PET-CT – przyp. A.T.). Okazało się, że w co piątej placówce nie prowadzono zapisów. Paradoksalnie jednak kolejki się skróciły. Czas oczekiwania np. na rezonans magnetyczny zmniejszył się z 88 dni w lutym do 70 dni w czerwcu. Jak to wyjaśnić? – Krótsze kolejki wzięły się stąd, że co trzecie badanie bądź wizyta zostały odwołane. Ludzie bali się zakażenia, a są przecież nadal chorzy – powiedziała Magdalena Sulikowska z fundacji Alivia. W chorobach onkologicznych późniejsza diagnoza zmniejsza szansę na skuteczne leczenie. To dlatego prof. Cezary Szczylik (jeden z najbardziej znanych w kraju onkologów i hematologów – przyp. A.T.) powiedział, że obawia się, iż czeka nas armagedon.

Reklama

Głuchy telefon

Zupełnie inny armagedon zaczął się – i to od momentu wprowadzenia stanu zagrożenia epidemiologicznego – w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta. Tylko w marcu pracownicy Telefonicznej Informacji Pacjenta (800 190 590) odebrali ponad 17,7 tys. sygnałów. Co trzecia dzwoniąca osoba skarżyła się na złą pomoc w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej.

– Pacjenci najczęściej zgłaszali brak możliwości odbycia wizyty w przychodni ze względu na zagrożenie epidemiczne. W wielu wypadkach wskazywali, że niejednokrotnie jedyną proponowaną przez placówki formą konsultacji była teleporada, pomimo zaistnienia podstaw do osobistej wizyty – powiedział Niedzieli Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta (RPP).

W drugiej połowie września Biuro RPP razem z NFZ postanowiło sprawdzić krytyczne sygnały, zalewające obie instytucje. Po tygodniu kontroli przeprowadzonych w części przychodni POZ w województwie mazowieckim stwierdzono, że aż w 79% sprawdzanych placówek nie można zarejestrować się do lekarza osobiście, do 12% nie można się w ogóle dodzwonić, a z kolejnymi 8% placówek POZ kontakt jest utrudniony. W 13% przychodni pomimo kontaktu telefonicznego nie było możliwości uzyskania świadczenia zdrowotnego zarówno w dniu zgłoszenia, jak i w kolejnych dniach.

Podobne kłopoty jak na Mazowszu, a nawet jeszcze większe, mają pacjenci w innych województwach. Portal gostyn24.pl opisał przypadek kobiety, która wykonała 131 połączeń, zanim dodzwoniła się do przychodni. Lekarz odebrał telefon i powiedział chorej, żeby... zadzwoniła później.

Reklama

Opłata „covidowa” i pakiet lekarstw

Dla porównania, w Niemczech, gdzie zakażonych jest więcej niż u nas – nie tylko w liczbach bezwzględnych, ale i proporcjonalnie do liczby mieszkańców – wszystkie przychodnie przyjmują pacjentów. Chorzy, gdy udają się do tzw. Praxis, muszą zachować 1,5 m odstępu między sobą i być w maskach. Za wizytę i leczenie Niemcy nie płacą, bo przychodnie mają podpisane umowy z kasami chorych.

Za to w naszym kraju w mediach społecznościowych można zobaczyć filmy, w których ludzie opowiadają, że nie dostali się do przychodni, ale do gabinetu prywatnego już tak. Szkopuł w tym, że w jednym i w drugim miejscu pracuje ten sam lekarz. W przychodni doktor musiałby postawić diagnozę za darmo, w gabinecie trzeba za wizytę zapłacić.

Od czasu pandemii w gabinetach prywatnych do dawnej stawki doliczana jest tzw. opłata covidowa, która czasami wynosi nawet 80 zł. Czy aż tyle kosztuje maseczka i para rękawiczek? – Nie można tak prosto patrzeć na ten problem. Proszę zauważyć, że na początku pandemii maseczki i rękawiczki oraz środki do dezynfekcji były towarem deficytowym. Ich cena była znacznie większa. Teraz ceny są niższe – skomentował Rafał Hołubicki, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej, i przypomniał: – Osoba, która doświadczyła nieetycznego wzrostu cen wizyty, powinna to zgłosić do rzecznika odpowiedzialności zawodowej.

Z tego prawa korzysta jednak niewielu pacjentów. Dlaczego? – Z niewiedzy, ale jeszcze bardziej z obawy, bo przecież znowu będziemy musieli tam pójść – odpowiedziały zgodnie pielęgniarki Małgorzata i Agata, opisując przykład koleżanki, która za wizytę zapłaciła dodatkowo 150 zł: – Podczas długiego noszenia na dłoniach rękawiczek jednorazowych zmienia się ich kolor. Nasza koleżanka to zauważyła, ale nic nie powiedziała, bo czeka ją jeszcze kilka wizyt u tego lekarza.

Reklama

Może w powyższym przypadku było to tylko jednostkowe zapomnienie, a nie chęć nieetycznego zarobku... Ale nie ma wątpliwości, że właśnie żądza dodatkowego zysku przyświecała menadżerowi jednej z sieci aptek. Przysłał on podległym mu kierownikom instrukcje, aby razem z lekami sprzedawali w pakiecie suplementy diety. Dzięki temu lek stawał się pełnopłatny, a zysk aptek większy.

– W Norwegii nie wydaje się na suplementy prawie żadnych pieniędzy, a ich reklamowanie jest zakazane – podkreślił dr Konrad Hennig, autor raportu „Gdzie wyciekają pieniądze z naszej służby zdrowia?”.

Szczepionki na...

Zdaniem dr Henniga, koronawirus zweryfikował zdolności naszego systemu ochrony zdrowia, ukazał jego mocne strony, ale i mielizny.

– Uważam, że w pierwszej kolejności powinna być zmieniona organizacja systemu badań laboratoryjnych. Teraz lekarze od razu bez diagnostyki przepisują antybiotyki, a to są przecież najcięższe działa w leczeniu. Niestety, ich skutek jest taki, że jako naród mamy obniżoną odporność – powiedział dr Hennig.

Co i jak jeszcze musi się zmienić w naszym systemie zdrowia – to zadanie stojące przed rządzącymi. Ale tak naprawdę wyzwanie to stoi przed całą klasą polityczną, bo nie wiadomo, kiedy powstanie szczepionka przeciw COVID-19. Rozwiązania szukają naukowcy na całym świecie. Żadne laboratorium nie pracuje jednak nad szczepionkami przeciw: małości, nikczemności, hejtowi czy chciwości...

Tymczasem jeśli nie poradzimy sobie z wirusami ludzkiej natury w relacjach społecznych, to trudniej będzie nam – obecnym i przyszłym pacjentom oraz pracownikom ochrony zdrowia – razem walczyć z drugą falą koronawirusa. A już dzisiaj obserwujemy, że będzie ona większa i bardziej niebezpieczna.

* imiona pielęgniarek zostały zmienione

Podziel się:

Oceń:

+2 0
2020-10-20 21:53

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Opieka medyczna po epidemii

Niedziela Ogólnopolska 25/2020, str. 57

Adobe Stock

Hasło #zostańwdomu nie obowiązuje, kiedy zachodzi potrzeba udzielenia pilnej pomocy medycznej i w przypadku zaostrzeń chorób przewlekłych.

Więcej ...

Pozytywna opinia Dykasterii Nauki Wiary ws. objawień Pieriny Gilli

2024-07-08 12:37
Pierina Gilli i Matka Boża jako „Mistyczna Róża – Fontanelle”

pl.wikipedia.org

Pierina Gilli i Matka Boża jako „Mistyczna Róża – Fontanelle”

Dykasteria Nauki Wiary wydała pozytywną opinię na temat objawień, jakich doznała włoska mistyczka Pierina Gilli. Zgodnie z nowymi normami ws. zjawisk nadprzyrodzonych dykasteria stwierdziła, że w treści objawień nie znaleziono żadnych elementów bezpośrednio sprzecznych z nauczaniem Kościoła.

Więcej ...

Moc atrakcji na Festiwalu Biegowym. Wydarzenie zbliża się wielkimi krokami

2024-07-08 15:07

Dominika Rakszewska, Tomasz Szwajkowski, Zwiedzanie Przez Bieganie/ Festiwal Biegowy

Rośnie liczba zawodników zarejestrowanych na Festiwal Biegowy. Piętnasta edycja wydarzenia znów dostarczy pozytywnych emocji. Zabawa w Piwnicznej będzie fantastyczna, na Nakle znów całymi rodzinami spotkamy się w wielkim Miasteczku Biegowym, gdzie będzie się odbywał Festiwal Lachów i Górali oraz Festiwal Smaków. O atrakcje zadbają również liczni partnerzy Festiwalu. Nikogo nie może tu więc zabraknąć.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Panie, przymnóż nam wiary

Wiara

Panie, przymnóż nam wiary

Zmiany kapłanów 2024 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2024 r.

Zmarł Tadeusz Woźniak, niezapomniany wykonawca piosenki...

Wiadomości

Zmarł Tadeusz Woźniak, niezapomniany wykonawca piosenki...

Warszawa: Ksiądz z Osiedla otworzył

Kościół

Warszawa: Ksiądz z Osiedla otworzył "Cyrk Motyli" -...

Tłumy modliły się w intencji ks. Michała Olszewskiego

Kościół

Tłumy modliły się w intencji ks. Michała Olszewskiego

Skwarzyński: od czasu zatrzymania księdza, jego kondycja...

Wiadomości

Skwarzyński: od czasu zatrzymania księdza, jego kondycja...

Zmarł ks. Mirosław Rapcia. Znane są szczegóły...

Niedziela Częstochowska

Zmarł ks. Mirosław Rapcia. Znane są szczegóły...

Łzy na obrazie Matki Bożej.

Niedziela Lubelska

Łzy na obrazie Matki Bożej. "Cud lubelski"

Londyn: apel o „nienakładanie” nowych ograniczeń Mszy...

Wiara

Londyn: apel o „nienakładanie” nowych ograniczeń Mszy...