Reklama

Komentarze

Przypadek?

Adobe.Stock.pl

Triada Sekielskich układa się w pewną całość. W pierwszym filmie pokazali kilku księży. Teraz przyszła pora na tropienie biskupa. W trzeciej części zapowiadany jest atak na prawdziwą Skałę – św. Jana Pawła II.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Byłoby dobrze, gdyby intencje braci Sekielskich – którzy z widoczną na odległość pasją przygotowują filmy o przestępstwach i grzechach pedofilii popełnionych w ostatnich kilkudziesięciu latach przez niektórych duchownych w Kościele w Polsce – były czyste i szczere, gdyby autorom chodziło wyłącznie o obronę pokrzywdzonych i tropienie czarnych owiec w Kościele. Niestety, tak nie jest. Kolejny, czyli drugi raz wskazuje na to moment upublicznienia tych obrazów. Identyczny w przypadku zarówno pierwszego, jak i drugiego filmu.

Oba filmy miały premierę w trakcie kampanii wyborczej. Poprzedni – Tylko nie mów nikomu – w 2019 r., na tydzień przed wyborami do europarlamentu, ważnej elekcji, która miała być początkiem odzyskiwania władzy przez obóz liberalny. I teraz – Zabawa w chowanego – w 2020 r., na początku nowej, krótszej kampanii prezydenckiej. W tych akurat wyborach liberalna opozycja pokłada nadzieje na przerwanie 5-letniego pasma porażek. Istotne jest to, że kolejne odbędą się dopiero za 3 lata. To dla polityków niemal wieczność.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Takie są fakty, których nie można przykryć żadnymi zaklęciami, nawet jeżeli w filmie odda się głos osobom z wnętrza Kościoła. Rozumiem, że osoby te nie miały wpływu na moment publikacji obrazu. Ale mogły założyć, że i to zostanie zinstrumentalizowane. Nie bez znaczenia było to, że najnowszy film ukazał się 16 maja br., czyli praktycznie w przeddzień 100. rocznicy urodzin największego z Polaków – św. Jana Pawła II. Jestem pewien, że nie było w tym przypadku, a posłużyło to do poinformowaniu o kolejnej części triady, w której autorzy zapowiadają udowodnienie rzekomego tuszowania pedofilskich skandali przez świętego papieża. Zadziwiające, że na początku produkcji, na etapie tzw. researchu, Sekielscy mają w głowie gotowy obraz. Dowodzi to tylko tego, że będzie to kolejny film pod z góry założoną tezę, mający na celu nie obalenie spiżowego posągu świętego, bo na to Sekielscy są za słabi, ale obrzucenie go błotem. Nie mam złudzeń. Chętnych do tej brudnej roboty znajdą. Może nawet gdzieś w Kościele.

Kościół na celowniku

Triada Sekielskich układa się w pewną całość. W pierwszym filmie pokazali kilku księży, którzy dopuścili się tych ohydnych czynów. Zaznaczam, że każdy z nich był tym „jednym za dużo”. Teraz przyszła pora na tropienie biskupa, który w dobrej wierze, ze współczuciem spotkał się z rodzicami ofiar i został potajemnie nagrany. Jak się domyślamy, nie pokazano całego nagrania, co zresztą w oświadczeniu podkreśliła kaliska Kuria. Na marginesie – dziwne, że zaatakowano jednego biskupa. Przecież według całego tego środowiska, tuszować skandale mają wszyscy albo większość hierarchów, a według najskrajniejszych opinii, Kościół to organizacja mafijna kierująca się omertą. W trzeciej części z kolei zapowiadany jest atak na prawdziwą Skałę ostatnich kilkudziesięciu lat kościelnej historii, i to nie tylko w Polsce – na św. Jana Pawła II. To wszystko ma dowieść, że Kościół jest przeżarty złem od głowy do stóp. Cały. I jeżeli jest na to jakieś lekarstwo, to należałoby go po prostu od nowa wymyślić, bo reformować nie ma czego.

Zmiana poglądów

Jednym ze wspomnianych ludzi z otoczenia Kościoła, którzy wypowiedzieli się w filmie Sekielskich, jest Tomasz P. Terlikowski. To publicysta, który przechodzi w ostatnim czasie wyraźną metamorfozę poglądów w kierunku liberalizmu. Jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy temu przez liberalne salony uważany był za radykała. Teraz znacznie bliżej mu do środowiska liberalnych katolików z Gazety Wyborczej – jeżeli tacy jeszcze są – niż publicystów Gazety Polskiej, w którym długi czas się obracał. Terlikowski usprawiedliwiał swoją rolę w filmie tym, że wypowiada się jako ekspert. W licznych wypowiedziach twierdził, że drugi film Sekielskich jest mocniejszy i lepszy niż pierwszy. Przy okazji, na łamach cotygodniowego dodatku do Rzeczpospolitej – Plus Minus pokusił się również o analizę przyczyn kłopotów Kościoła związanych z przestępstwami niektórych duchownych. W skrócie – Terlikowski uważa, że ich przyczyną jest odejście od proponowanej przez św. Jana Pawła II personalistycznej wizji Kościoła, iż jego drogą jest człowiek. Przyczyny zła dostrzega w usakralizowanej i hierarchicznej strukturze kościelnej władzy. Do tego cegiełkę dokładają wywyższająca męskość „kultura celibatariuszy” oraz polegający na wymuszaniu postaw i zachowań rygoryzm zamiast formowania sumienia. Gdy jeszcze zauważymy u Terlikowskiego znacznie łagodniejszą ocenę homoseksualizmu niż ta, którą publicysta prezentował wcześniej, dostrzeżemy z łatwością skalę zmian, które zaszły w jego poglądach. Odnoszę wrażenie, że jeszcze niedawny konserwatysta swobodnie dogadałby się dziś, albo najpóźniej jutro, ze zwolennikami niemieckiej „drogi synodalnej”, którzy dyskutują i upatrują „ratunku” dla Kościoła nad Łabą w zmianie modelu zarządzania Kościołem, przemyśleniu roli celibatu kapłańskiego i nowej roli dla kobiet w tej wspólnocie.

Znaczący kontekst

W komentarzu na temat filmu Sekielskich należy również wziąć pod uwagę drugi film dotyczący pedofilii, który opinia publiczna poznała w tym samym czasie. Chodzi o obraz Sylwestra Latkowskiego Nic się nie stało. Latkowski oskarżył o pedofilię lub jej tolerowanie celebrytów, w tym aktorów i dziennikarzy. O ile Kościół po wykryciu przypadków pedofilii popełnionych przez niektórych duchownych wykonał wielką pracę, aby te przestępstwa ścigać, przestępców szybko karać, a ofiarom pomagać, to oskarżone o te same czyny inne środowisko, marzące o rządach dusz, zastosowało inną metodę. Po prostu poszli w zaparte. Pamiętam, jak przed emisją pierwszego filmu zapytano Tomasza Sekielskiego, który przez lata pracował w TVN, w którym to środowisku doszło do głośnego skandalu na tle seksualnym z udziałem – w roli głównej – jednej z gwiazd tej stacji, czy nie warto zrobić filmu o grzechach dziennikarskiego środowiska. Dziennikarz odpowiedział wymijająco, że może by trzeba i może kiedyś się za to weźmie. Stawiam, że braknie mu na to czasu.

Podziel się:

Oceń:

2020-06-03 08:44

[ TEMATY ]

Wybrane dla Ciebie

Bp Sławomir Oder dla "Niedzieli": Niczego nie zamiotę pod dywan

2025-07-23 11:24

Roman Koszowski/Foto Gość

– Nigdy nie zrobiłem niczego niezgodnego z prawdą i nie zamierzam zamiatać spraw pod dywan – mówi bp Sławomir Oder, przewodniczący zespołu ds. opracowania dokumentów komisji badającej wykorzystywanie seksualne w rozmowie z „Niedzielą”.

Więcej ...

Św. Joachim i św. Anna - rodzice, dziadkowie i wychowawcy

pl.wikipedia.org

Więcej ...

W najbliższą niedzielę odbędzie Msza św. w intencji zmarłego harcerza w Katedrze Polowej Wojska Polskiego

2025-07-26 15:04

Adobe Stock

Ceremonia pogrzebowa odbędzie się w niedzielę, 27 lipca o godzinie 11:00 w kościele parafialnym w Witoszowie Dolnym.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Komunikat Archidiecezji Warszawskiej w związku ze...

Kościół

Komunikat Archidiecezji Warszawskiej w związku ze...

Abp Adrian Galbas: Jestem zdruzgotany wiadomością, że...

Kościół

Abp Adrian Galbas: Jestem zdruzgotany wiadomością, że...

Nowenna do św. Szarbela

Wiara

Nowenna do św. Szarbela

Rodzina zmarłego harcerza prosi media o uszanowanie...

Kościół

Rodzina zmarłego harcerza prosi media o uszanowanie...

Komunikat dotyczący aktualnego statusu kanonicznego ks....

Kościół

Komunikat dotyczący aktualnego statusu kanonicznego ks....

Nowenna do św. Krzysztofa

Wiara

Nowenna do św. Krzysztofa

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kościół

Zmiany kapłanów 2025 r.

Kielce: Noworodek pozostawiony w Oknie Życia

Kościół

Kielce: Noworodek pozostawiony w Oknie Życia

Rzecznik archidiecezji warszawskiej: w związku ze...

Wiadomości

Rzecznik archidiecezji warszawskiej: w związku ze...